Bóg jest większy
Wznoszę swe oczy ku górom, skądże nadejdzie mi pomoc? To był ciężki dzień. O świcie obudził mnie hałas robionej drogi i towarzyszył przez większość dnia (jakieś drgania powodujące ból głowy). Następnie otrzymałam wiadomość, że dokumenty, które wysłałam poleconym priorytetem w ubiegłym tygodniu, nie dotarły, a mija termin i muszę je dostarczyć osobiście, już. (Na poczcie byłam już dzień wcześniej – panie bezradne, w systemie informacja, że list „w transporcie” i tyle). Zagotowałam się, a chwilę potem – pomodliłam, zawierzając tę sprawę. Być może mam jechać, mimo że na pozór wydaje się to zupełnie bez sensu – dwie godziny jazdy, by złożyć dokumenty, które przecież wysłałam... Bóg wie lepiej... Rzeczywiście wyjaśniło się i dokumenty się odnalazły! Chwała Panu! W tym momencie otrzymałam telefon, że zaginął mój rachunek do umowy... Kolejna dziwna sprawa – dostałam do podpisu aż dwa egzemplarze, pieniądze już dawno na koncie, a teraz nagle brak rachunku? No nic, trzeba to trzeba..