Świętym być?


Kilka dni temu moja ośmioletnia bratanica oznajmiła, wchodząc do mnie do kuchni: Chciałabym zostać świętą... Jej młodsza siostra po kilku minutach z powagą nawiązała do tego stwierdzenia: Ciekawe, czy jej się to uda, gdy będzie dorosła. Niby nic takiego, zwykła wymiana zdań, a jednak jakże niezwykła. 

Pamiętam, gdy jako wczesna nastolatka (mogłam mieć 12-13 lat) usłyszałam podczas spowiedzi pytanie: Czy chcesz być świętą? I pamiętam, że mnie zmroziło... Jak to świętą? Umartwiać się, odmawiać sobie wielu rzeczy, pościć, umrzeć śmiercią męczeńską, doświadczać cierpień? Jak odpowiedzieć na takie pytanie i to w takiej sytuacji? Nie przekonało mnie do końca nawet to, co po chwili ksiądz dodał: Być świętym, to żyć w relacji z Bogiem, blisko Boga. Niepewnym głosem powiedziałam, że jeśli tak to tak... Ale przekonania w tym nie było... A teraz moja córka chrzestna z pełnym przekonaniem oznajmia: Chciałabym zostać świętą... I po raz kolejny zwraca moją uwagę na istotę rzeczy. Po raz kolejny...

Gdy jeszcze nie bardzo mówiła i chodziła, nauczyła mnie nabożeństwa do świętych wizerunków. Już wtedy pomyślałam, że przecież to ja mam być dla niej wzorem życia w wierze, a tu ten brzdąc otwiera mi oczy. Spacerowałyśmy sobie po mieszkaniu – niosłam Marysię na rękach – oglądając zdjęcia i obrazki. Przyglądając się, kto na nich jest. Zwykła zabawa w rozpoznawanie mamy i taty. Jednak gdy przechodziłyśmy obok obrazka Matki Bożej, Maryś powiedziała: Bozia i złożyła rączki jak do modlitwy. A do mnie dotarło, że obrazy wiszące na ścianach stały się niezauważanym tłem. Że są owszem, bo być w domu powinny, ale nic więcej. Zastanowiłam się nad tym. I rzeczywiście zaczęłam z nich korzystać – nie jest tak, że przed każdym się zatrzymuję i modlę, i nie chodzi o same wizerunki czy ich liczbę, ale o tę rzeczywistość, na którą one wskazują. O bliskość Boga, o to, że w każdej chwili mogę się do Niego zwrócić - po prostu o Nim pomyśleć, podziękować, poprosić. 

Dzień przed rozmową w mojej kuchni byłyśmy na modlitwie w kościele. Cóż, tak się trafiło dziewczynom, że jedna z atrakcji u cioci to prawdopodobnie jakiś dyżur w parafii – a to na drodze krzyżowej, a to różaniec czy dyżur modlitewny* jak akurat teraz. Co której przypadnie w udziale to już losowe ;). Dziewczynki przyjęły ten punkt programu ze zrozumieniem. Pojechałyśmy już na sam dyżur (po Mszy i nabożeństwie czerwcowym). Weszłyśmy do kościoła, gdy kończyło się czerwcowe, na ich niepewne nie, wystarczyło stwierdzenie: Chodźcie, będzie błogosławieństwo. Pan Bóg nas pobłogosławi, nie możemy nie skorzystać. Podczas modlitwy w kaplicy, dziewczynki włączały się na ile potrafiły, z uwagą, śledząc, czy dobrze przesuwają paciorki różańca podczas odmawiania Koronki do Bożego Miłosierdzia. Gdy wychodziłyśmy, Marysia wskazała na tabernakulum i spytała: Czy tutaj Pan Bóg też nas błogosławi? I znów refleksja: jak często zapominam, że w tabernakulum JEST Bóg. Pamiętam, żeby przyklęknąć, gdy przechodzę, ale czy adoruję Go tak jak wtedy, gdy zostaje wystawiony w monstrancji? Przecież to ten sam Bóg. Nie mniej ważny dlatego, że ukryty. 

Jak cenne jest spojrzenie dziecka. 

A po wyjściu z kościoła dodała: 
 Podobała mi się ta modlitwa. 
 Co Ci się w niej podobało? 
 To że można pomyśleć, co się źle zrobiło, za co podziękować, o co poprosić... 
8 lat... Wciąż jestem pod wrażeniem, a moje serce matki chrzestnej podpowiada, że jest na dobrej drodze do świętości. A jak jest ze mną? Przed odpowiedzią, poszukałam nieco informacji:

7 cech świętości według papieża Franciszka (link)

Znoszenie przeciwności
Cierpliwość
Łagodność
Radość
Poczucie humoru
Śmiałość apostolska
Zapał

Święty według ks. Marka Dziewieckiego (link)


Święty to ktoś, kto w każdej sytuacji potrafi potwierdzić, że kocha.
Święty to ktoś, kto uzgadnia z Bogiem wspólne marzenia.
Stawać się świętym to żyć coraz bardziej w prawdzie, dobru i pięknie.
Święty nie jest cierpiętnikiem.
Święty to Boży realista, który w twardej czasem rzeczywistości wybiera drogę błogosławieństwa i życia.
Święty to ktoś, kim fascynują się ludzie dobrej woli i do kogo z nienawiścią odnoszą się ludzie przewrotni.

I rada od ks. Jana Twardowskiego :) (link)

Bądź świętym co się śmieje nie tylko uśmiecha
bo uśmiech może być
czarusiem
liskiem
kłamstwem od ucha do ucha

ale nie można
śmiać się nie naprawdę
na niby
ledwo ledwo
śmiejemy się aż do łez
nie uśmiechamy się aż tak daleko


Dobrze wiedzieć, w jakim kierunku się zmierza i warto pamiętać, że nie jest się na tej drodze samotnym. 


* Jednym z zadań, jakimi posługuje wspólnota, do której należę (ADORAMUS), jest modlitwa w intencjach parafii i parafian w każdy piątek. Każdemu z członków wspólnoty wypada kilka dyżurów w ciągu roku. 

Niech Duch Święty wlewa w nasze serca pragnienie świętości, wiarę, że świętość jest Bożym planem dla nas i odwagę. Święty Janie Pawle II, patronie naszego pokolenia i rodzin, wspieraj nas w tej drodze. Amen. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wartość kryzysu

Słowo, które poruszyło moje serce