Spowiedź – sakrament spotkania, uzdrowienia, jedności
Ostatnie dni nie należały do najłatwiejszych – najpierw emocjonalnie, potem fizycznie. Ból głowy utrudniał zebranie myśli, a towarzyszące mu inne objawy też pracę. Na szczęście teksty mogę odesłać w poniedziałek, a dziś mój organizm miał kilka godzin, by dojść do siebie. Byłam mocno osłabiona, na niczym nie mogłam się skupić. Głowa pulsowała. I wtedy odczułam pragnienie przystąpienia do sakramentu spowiedzi . Już od kilku dni myślałam, że to ten czas, ale póki co tak wstępnie. A dziś ta słabość i pytanie: ale jak – rachunek sumienia, dojazd do kościoła… Dam radę? I przyszła myśl, że nie jestem sama. Aby tylko zacząć. Poszłam na modlitwę i w dziękczynieniu zawierzyłam całą tę sytuację Bogu, łącznie z pragnieniem spotkania i zjednoczenia z Jego miłosiernym Sercem. Zawezwałam Ducha Świętego, poprosiłam o wsparcie Anioła Stróża (kiedyś przeczytałam, że warto to robić – wiele rzeczy nam umyka, a nasz Anioł przecież we wszystkim nam towarzyszy i robi notatki w księdze nasz